Czasopisma z misją kulturotwórczą

Jim Ottaviani at Nicola's Books June 2013

Wydawcy pism poświęconych kulturze i sztuce traktują to raczej jako misję niż sposób zarobkowania. Nakład przewyższający dziesięć tysięcy egzemplarzy to rzadkość. Czyżby Polacy nie interesowali się kulturą na poziomie wyższym niż recenzja książki w popularnym tygodniku? – Teoretycznie odbiorców, do których możemy adresować nasze pisma jest wielu, ale w praktyce są oni bierni – uważają wydawcy.

Kultura, szczególnie ta wysoka, przegrywa ze sportem, polityką czy informacjami o celebrytach. O teatrze i dramaturgii można przeczytać w dwóch-trzech czasopisma, podobnie o muzyce poważnej i sztuce. Od kiedy przestał ukazywać się miesięcznik „Film”, miłośnicy X Muzy są zdani na teksty ukazujące się w tygodnikach i dziennikach, ponieważ na polskim rynku nie ma oddzielnego tytułu poświęconego filmowi. Okazuje się, że stosunkowo najwięcej czasopism poświęconych jest literaturze i książkom.

– Nasz miesięcznik zdecydowanie jest pismem niszowym, nie skierowanym do szerokiego odbiorcy – mówi Aneta Wiatr, sekretarz redakcji miesięcznika „Twórczość”. – Kierujemy je do ludzi zainteresowanych tym, co dzieje się w literaturze, bez względu na wykształcenie.

„Twórczość” zamieszcza przede wszystkim pierwodruki, czyli teksty literackie, które jeszcze nigdzie się nie ukazały, nie zostały wydane. – Czy pismo ewoluowało przez lata? Tak jak w pierwszym numerze, tak i w najnowszym zamieszczamy wiersze, prozę, eseje. Ale oczywiście zmieniają się ludzie piszący, a co za tym idzie, pismo w jakiś sposób też – dodaje Aneta Wiatr.

Od sierpnia, po raz pierwszy w historii, zmieni się też szata graficzna. – Do tej pory zmieniała się tylko okładka. Teraz nowy będzie cały layout – zapowiada sekretarz redakcji. – Trzeba się trochę unowocześniać, takie są jednak wymogi rynku.

W ubiegłym roku rewolucję – techniczną i merytoryczną – przeszedł „Ruch Muzyczny”. Wcześniej, jako dwutygodnik, pismo skierowane było do profesjonalnych muzyków, uprawiających muzykę klasyczną. Teraz – już jako miesięcznik – szuka odbiorcy szerszego, osób zainteresowanych nie tylko muzyką, ale sztuką w ogóle.

Z pomocą ministerstwa

Nic dziwnego, że czasopisma poświęcone kulturze i sztuce wysokiej próbują zmian, by znaleźć odbiorcę. W tej chwili ich nakłady to zaledwie nieco ponad 1000 egzemplarzy. Zarówno „Twórczość”, jak i „Ruch Muzyczny” należą do tzw. pism patronackich, które otrzymują specjalną dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Oprócz nich na tej liście są wszystkie tytuły wydawane wcześniej przez Bibliotekę Narodową, a od kilku lat Instytut Książki (np. „Teatr”, „Dialog” czy „Literatura na świecie”) oraz miesięcznik „Kino”. – Dzięki temu funkcjonujemy – przyznaje Aneta Wiatr. – Na pisaniu o sztuce wysokiej nie da się zarobić. Tak samo jak na wydawnictwach krytyczno-literackich, pewnych gatunkach prozy czy poezji, oprócz tomików noblistów. Takie mamy czasy. Nasz nakład to 1080 egzemplarzy. Można powiedzieć, że jesteśmy czasopismem misyjnym.

– Nie ma takiej możliwości, aby tego rodzaju pisma same na siebie zarobiły – potwierdza Marek Wasilewski, redaktor naczelny wydawanego w Poznaniu dwumiesięcznika „Czas Kultury”. Pismo nie jest na liście patronackich, ale w ramach różnego rodzaju konkursów otrzymuje dotacje z ministerstwa, urzędu wojewódzkiego czy urzędu miasta. – Dokładając do tego środki, które sami wypracujemy, możemy funkcjonować – mówi redaktor naczelny.

Rynek szeroki, ale bierny?

„Czas Kultury” powstawał przed 30 laty jako pismo drugiego obiegu. Wtedy jego odbiorca był ściśle sprofilowany, przede wszystkim przez swoje poglądy polityczne. – Oczywiście wraz z ustrojem to się zmieniło. Pojawił się inny model korzystania z kultury, ale część czytelników przywiązała się do tytułu, który musiał także ewoluować. To osoby, do których stylu życia należy czytanie prasy kulturalnej – tłumaczy Marek Wasilewski. – Natomiast od jakichś dziesięciu lat naszego czytelnika możemy określić jako migrującego. Co to znaczy? Wydajemy numery tematyczne, raz poświęcone np. polskiemu kryminałowi, a innym razem twórczości Brunona Schulza. I za każdym razem kierujemy wydanie do innego czytelnika. Nas czyta się nie ze względu na tytuł, ale temat. Odbiorca to poszukujący pasjonat danej tematyki. Więc każdy nasz numer jest jakby pierwszym.

„Czas Kultury” jest skierowany do ludzi aktywnych kulturowo, twórców, artystów, dziennikarzy, kręgów uniwersyteckich, studentów, nawet licealistów. Potencjalnie ogromny rynek. – Ukazujemy się w około tysiącu egzemplarzy. Biorąc pod uwagę tylko liczbę studentów w Poznaniu, wydaje się że rynek jest bardzo szeroki. Niestety, odbiorca do którego się kierujemy, jest bardzo pasywny. To znaczy, że albo nie czyta prasy kulturalnej w ogóle, albo czyta ją bardzo powierzchownie.

Czy pisma z tego segmentu są dla siebie nawzajem konkurencją? – raczej nie – uważa redaktor naczelny „Czasu Kultury”. – Pomimo wszystko są skierowane do różnych czytelników, interesujących się różnymi dziedzinami sztuki i kultury. Poza tym przy tak niewielkich nakładach trudno mówić o konkurencji.

Monika Wojniak

Artykuł w pełnej wersji ukazał się w miesięczniku „Nasz Kolporter” (lipiec-sierpień 2014)

Na zdjęciu: Uczestnicy spotkań autorskich z różnymi twórcami są także często czytelnikami prasy poświęconej literaturze, sztuce i muzyce (Fot. istockphoto.com)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.