Pornoparagraf

Prasa erotyczna jest przeznaczona wyłącznie dla odbiorców dorosłych, poszukujących takich treści i w pełni zgadzających się na ich odbiór. Niezwykle ważna  jest jednak odpowiednia ekspozycja takich tytułów, by nie narazić się na nieprzyjemne starcie z przeciwnikami erotyki.

Spore zamieszanie powoduje fakt, że przepisy obowiązującego w Polsce prawa nie precyzują pojęć „pornografia” czy „erotyka”. Zdania specjalistów są podzielone, dlatego trudno o jednoznaczne stwierdzenie, co jeszcze jest erotyką, a co już pornografią. Jednak – niezależnie od tego, jak bywają określane  takie czasopisma, warto pamiętać o podstawowych regułach dotyczących ich ekspozycji, aby nie narazić się  na zarzuty o rozpowszechnianie pornografii – to ważne tym bardziej, że jej przeciwnicy ostatnio znowu zaczęli aktywnie działać.
– Czasopisma o treści pornograficznej, także erotycznej, nie mogą znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie prasy dziecięcej i młodzieżowej, jak również w sąsiedztwie innych artykułów kupowanych przez dzieci i młodzież (zabawki, słodycze, książeczki dla dzieci, itp.) – mówi Andrzej Krajewski, radca prawny Kolportera SA. – Czasopisma o takiej treści powinny być eksponowane możliwie wysoko, najlepiej na wysokości wzroku osoby dorosłej. Okładki zawierające treści pornograficzne, także te ofoliowane, winny być zasłonięte tak, aby treści te nie były narzucane odbiorcom, którzy sobie tego nie życzą.

Czy rzeczywiście eksponowanie tego rodzaju gazet stanowi poważne zagrożenie dla dzieci i młodzieży? Amerykańska prawniczka Parry Aftab, w swej książce „Internet a dzieci. Uzależnienia i inne niebezpieczeństwa”, stwierdza, że „dzieci nie muszą szukać kioskarza, który zechce sprzedać im pisemka porno. Nie muszą wyciągać pieniędzy, by je kupić. Nie muszą przemycać ich z domu kolegi (czy z twojej łazienki). To, co mogą zobaczyć w sieci, jest dostarczone do domu, bezpłatne, bardzo łatwe do znalezienia (poprzez zwykłą wyszukiwarkę) i w wielu przypadkach – znacznie bogatsze graficznie niż to, co mogłyby dostać spod lady”.
– Już trzy lata temu wskazywano na rzekomy wpływ czasopism erotycznych na deprawację dzieci. Tymczasem okazało się, iż odpowiedzialna dystrybucja tych mediów, skierowana tylko do osób dorosłych stanowi znakomitą barierę uniemożliwiającą dzieciom dostęp do pism erotycznych. Dla porównania, mimo częstych kontroli, wciąż notuje się przypadki sprzedaży nieletnim papierosów i alkoholu w punktach spożywczych – mówi Marcin M Drews, rzecznik prasowy firmy Onimedia, wydawcy pism ze znakiem „Digital Red”. – Niezwykle ważną sprawą jest jednak nie tylko odpowiedzialna sprzedaż, ale i stosowna ekspozycja, z którą, jak wskazują nasi czytelnicy, bywają czasem problemy. Jako wydawca materiałów erotycznych w pełni zgadzamy się więc z autorami ostatniej akcji społecznej piętnującej przypadki niewłaściwej ekspozycji pism dla dorosłych w punktach sprzedaży. Nie lekceważymy żadnych sygnałów i przede wszystkim chcemy współpracować w zakresie ochrony dzieci i młodzieży. Od dawna monitujemy o wygospodarowanie odpowiednich półek tak, by nasze materiały były niedostępne dla osób poniżej 18 roku życia.

Całkowicie odmienne zdanie na ten temat ma  Krzysztof Garwatowski, dyrektor programowy wydawnictwa Pink Press Sp. z o.o.
– W naszej ocenie akcja przeciwników pism erotycznych nie ma podstaw prawnych ani żadnych innych. Magazyny wydawane przez nas, takie jak „Wamper+”, „Polski Wamper”, „Eroticon” czy „Gejzer” są całkowicie legalne i w prawidłowy sposób zabezpieczone przed nieuprawnionym kontaktem. Na ich okładkach nie ma treści naruszających prawo, więc nikt nie może ograniczać możliwości ich ekspozycji. Nikt również nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za prezentowanie w witrynach kiosków legalnych czasopism, ponieważ jacyś ludzie mają do nich zastrzeżenia. To tak, jakby ktoś żądał usunięcia z witryn kiosków papierosów, ponieważ jest przeciwnikiem palenia – stwierdza K. Garwatowski. – Nasze czasopisma przeznaczone są dla osób dorosłych i zdecydowanie nie zgadzamy się na ich udostępnianie dzieciom. Dlatego też są foliowane, a na okładkach znajdują się odpowiednie ostrzeżenia. Żeby zajrzeć pod okładkę, trzeba magazyn kupić i rozerwać folię. Wierzymy, iż sprzedawcy są ludźmi rozsądnymi i odpowiedzialnymi i doskonale wiedzą, komu można udostępniać i sprzedawać magazyny erotyczne. Deklarujemy również pomoc prawną każdej osobie, którą spotkałyby przykrości lub problemy prawne w związku ze sprzedażą wydawnictw erotycznych zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Maciej Topolski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.